Avalon
» Publicystyka
» Artykuł
Avalon Pulse #215 (04.10.2011)

Wtorek, 4 października 2011 | Numer 40/2011 (215) |
Pierwsze październikowe wydanie Pulse'a przynosi nam początek nowych przygód Annihilators oraz ciąg dalszy "Fear Itself" i "Spider Island". Mutanci również mają swoich przedstawicieli w tym tygodniu. W ubiegłym tygodniu to jednak Ultimate Comics ze swoimi dwiema pozycjami spodobało się najbardziej. Zapraszam.
Amazing Spider-Man #670
Krzycer: A ten numer sponsorowały literki "T" i "W", jak "tie-iny które trzeba gdzieś wcisnąć". No, ale przynajmniej wygląda na to, że event ma w miarę spójną konstrukcję (...choć co mają do niego mini Dagger i Cloaka czy Deadly Hands of Kung-Fu?). W poprzednim numerze ucieszyłem się na mutacje, bo wreszcie - czyli dopiero w połowie historii - pojawiło się jakieś zagrożenie. Teraz kontynuujemy ten wątek, ale nie podoba mi się, że ludzie dosłownie zmieniają się w pająki - wolałbym, gdyby kończyło się na stadium pośrednim, znaczy ludziopająkach. Ale to w sumie drobiazg, kwestia stylistyki.
Poza tym zaś w numerze... wiele się nie wydarzyło, właśnie dlatego, że został poświęcony koordynowaniu tie-inów.
Annihilators Earthfall #1
Hotaru: Podobał mi się ten komiks. Annihilators na Ziemi, nieunikniona konfrontacja z Avengers, czego chcieć więcej, prawda? Prawda? A potem przeczytałem drugą historię z Rocketem i Grootem. Tego! Fenomenalny krótki metraż. Fenomenalne rysunki. Fenomenalny antagonista. Już się cieszę na myśl o kolejnej odsłonie. To będzie czysta frajda.
Krzycer: Plusy - sprzątanie po starej historii, zawodowe podejście Annihilatorów do operowania na Ziemi, czuć potęgę podczas burzenia budynków.
Minusy - brak humoru? Oczywiście, z naddatkiem wynagradza go zapasowa historyjka z Grootem i Szopem. Podczas poprzedniej mini Annihilatorów to była lepsza część każdego numeru, tutaj - jeszcze nie wiem. Zaczęło się trochę niemrawo, ale obecność Mojo obiecuje, że dalej będzie bardziej zwariowanie.
Minusy? Strach przed kolejnym numerem... Podobny jak przed ostatnią historią z "The Mighty Thor". Jednak DnA są lata świetlne przed Fractionem i mam nadzieję, że ta słaba ekipa (rzuca się w oczy brak Thora) Mścicieli skorzysta z jakichś wzmocnień (Binary!) przed walką z Aninhilators (choć z jednego z wywiadów z DnA wynika, że oni wcale nie muszą ze sobą walczyć). 8/10.
Astonishing X-Men vol. 3 #42
Hotaru: Kolejny numer tej serii po odejściu Whedona i Cassadaya po raz kolejny udowadnia, że ci panowie byli niezastąpieni. Ellis i Bianchi próbowali diametralnie zmienić styl na bardziej sci-fi, ale utracili przy tym emocje. Gage i Way zaś... wygląda na to, że w ogóle nie mieli pomysłu, po prostu przyszli opowiedzieć po historii. Way mnie zawiódł, Gage mniej. Ale chociaż jestem w stanie zauważyć małe smaczki, to nadal za mało. Chyba już bym wolał, żeby Marvel zakończył tą serię, bo jak dla mnie nie ma racji bytu.
Krzycer: Parę ładnych scen ("Hank, behave", "When I first saw you, I thought 'soccer mom'."), niezbyt subtelne paralele między dziwnym Broodem a mutantami (przynajmniej Kitty zwraca uwagę na brak subtelności), ogólnie - niezłe, rozrywkowe czytadło. Lepsze od tego, co zrobił Way, ale - co to za osiągnięcie?
Avengers Academy #19
Hotaru: Logiczne zakończenie historii. Niby każda z postaci została dobrze poprowadzona, młodzież rozwija się w oczach, a jednak... czegoś mi brakuje. Nie jestem w stanie tego uchwycić, ale zabrakło jakiegoś składnika, który zwieńczył by dzieło. I chodzi mi raczej o scenariusz, bo do rysunków Raneya nie mam zastrzeżeń.
Krzycer: Zaraz, czy on nie był reklamowany, że ktoś tu zginie? Cały numer oczekiwałem, że ktoś tu zginie - ale nie tylko ze względu na zapowiedzi, ale również przez konstrukcję historii, ewidentnie sugerującą, że ktoś tu się poświęci za resztę. I dlatego byłem autentycznie zdumiony ratunkiem w ostatniej chwili. Nie, żebym był na tyle krwiożerczy, żeby brać to za wadę, historia i bez trupa była znakomita. I wreszcie ktoś wyrzucił Tigrze w twarz jej absurdalny pep-talk sprzed paru numerów.
I tylko końcówka mi nie pasuje, bo kiedy już zacząłem się przyzwyczajać do Veil, sprawiła, że znowu postrzegam ją wyłącznie jako nieciekawy klon Cloud 9.
Fear Itself: Hulk Vs. Dracula #2
Krzycer: Meh. Walka Hulka z wampirami rusza mnie jeszcze mniej, niż walka X-Men z wampirami, która przynajmniej dała nam wampirzą Jubilee (a że to plus udowodniły panie Immonen i Liu).
Poza tym jeśli The Forgiven mają grać jakąś konkretną rolę w przyszłości, to jest to wyjątkowo nijaki sposób na ich wprowadzenie.
FF #9
Krzycer: O nie, Doom zdradził! I wpadł we własne sidła! Ojej!
Nabijam się, a to i tak był najciekawszy wątek tego numeru. Reed na audiencji u Black Bolta - rozumiem, że nowy, poligamiczny BB ma zastąpić Namora, który jest zajęty uganianiem się za Frost? Spider-Man robiący z siebie idiotę - jest tego wystarczająco wiele u Slotta, liczyłem, że w FF dostaniemy więcej Parkera-naukowca. No, ale musi wypełniać buty po Johnnym, a to, jak widać zobowiązuje. Przynajmniej Inhumans w bitwie zaprezentowali się należycie. Czegoś się nauczyli w kosmosie.
Journey Into Mystery #628
Hotaru: Fabularnie - poezja. Gillen w najlepszej formie, nie ma co do tego wątpliwości. Graficznie - porażka. Portacio w najgorszej formie (tak, pamiętam o niedawnym wybryku w Uncanny X-Men - tu jest JESZCZE gorzej). Pewno Braithwaite się nie wyrabiał, a ponieważ jest to tie-in do najgorszego eventu roku, to wydawca nie chciał opóźnić wydania. Pierwsze 7 stron daje radę, całą resztę komiksu to ja bym lepiej narysował. Z zamkniętymi oczami. Ohyda.
New Mutants vol. 3 #31
Hotaru: Ten numer mógłby być fajny. Mógłby. Bo do fabuły nie mogę się przyczepić. Niestety - to, co Lafuente nazywa rysunkami, odebrało mi wszelka frajdę z lektury. Wiem, że to rysownik ze specyficzną kreską. Zaakceptowałem to i w Ultimate Comics Spider-Man jego prace nawet mi się podobały. To, co zaprezentował tutaj jest... szkaradne. I nie myślę o hordach zniekształconych potworów - główni bohaterowie w jego wykonaniu są szkaradni. I jeden fajny panel na końcu numeru niczego w mojej ocenie strony graficznej tego numeru nie zmienia.
Krzycer: Ay caramba, ależ to były brzydkie rysunki! Co się stało z Lafuentem? Nigdy nie lubiłem jego stylu, ale Ult. Spider-Man nie był nawet w połowie tak koszmarny, jak to.
Fabularnie - meh. Może to kwestia rysunków, ale jakoś wyjątkowo nienaturalnie wypadały pogawędki New Mutants na tle bijatyki. Kiedy wreszcie pojawi się Blink?
Ultimate Comics Spider-Man vol. 2 #2
Hotaru: OMFG! Normalnie ekstaza! Aż czuję endorfiny krążące w krwiobiegu. Nie wiem, jakich superlatywów użyć, żeby opisać ten komiks. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz po skończeniu lektury komiksu chciało mi się klaskać z radości. Jeśli Bendis i Pichelli utrzymają ten poziom, to zabicie Petera Parkera okaże się najlepszą decyzją, jaką Marvel podjął w tym millenium.
Krzycer: Po tym numerze autentycznie polubiłem Milesa Moralesa - zwykłego chłopca z Nowego Jorku - i jego wujka Bena... znaczy, tatę... (czy rodzice Milesa zostali już nazwani?). Nadal czekam na Milesa Moralesa - bohatera i Spider-Mana. Ale mogę jeszcze chwilę poczekać. Rysunki nadal są niesamowite.
Spartan: Podoba mi się ten nowy Spider-Man.Z jednej strony podobny a z drugiej wystarcząjaco inny od Parkera. Niby Bendis kopiuje pewne pomysły z originu oryginalnego Pająka, ale robi to tak, że mnie to nie przeszkadza. Plus dobre dialogi i świetne rysunki. Jest dobrze.
Ultimate Comics Ultimates #2
Poza tym nie da się ukryć, że Hickman postanowił zacząć swój run od uderzenia z grubej rury - sci-fi Ragnarok na dobry początek to nie byle co.
Ale - właśnie! - to powinien być pierwszy numer, bo kopie dużo silniej od nijakiego, poprzedniego. Tak czy inaczej - dwa numery przedstawiły skalę zagrożenia. Czas na reakcję Ultimates. A przede wszystkim, najwyższy czas, by Nick Fury odnalazł swoje jaja.
Spartan: Hickman mnie kupił. Całego. Już pierwszy numer mi się podobał, ale ten przypomniał mi najlepsze czasy Ultimates. A co najciekawsze w tym numerze prawie nie ma Ultimates. Są za to świetni Children of Tomorrow, kapitalne dialogi i rewelacyjne rysunki Ribica. Nie byłem do niego przekonany, ale już po pierwszym numerze rozwiał wszelkie moje obawy. Chcę więcej.Venom vol. 2 #7
Krzycer: Meh. Spodziewałem się czegoś więcej po tej konfrontacji. Może wyciągnięcie na wierzch kwestii związku Flasha z symbiontem było autorowi potrzebne na przyszłość, ale czy tak naprawdę padło w tym numerze coś, co nie było już i tak jasne?
Za to ostatnia strona była dobra. W ogóle życie osobiste Flasha jest w tym tytule ciekawsze od jego działań w roli Venoma.
X-Men Legacy #256
Hotaru: Jakiś... standardowy ten numer. Ponieważ Carey powoli żegna się z tym tytułem spodziewałem się czegoś bardziej epickiego, a dostałem... normę. I to globalną normę, a nie średnią Careya. To trochę smutne. Nie spisałem wprawdzie jeszcze tej historii na straty i dopuszczam możliwość, że przyszły numer mnie pozytywnie zaskoczy, ale... nie wstrzymuję oddechu.
Spośród okładek z zeszłego tygodnia najbardziej wyróżniły się:
Hit tygodnia:

Autor: Humberto Ramos
Hotaru: Lubię kreskę Ramosa. Dobrze wspominam jego prace zarówno w Avengers: The Initiative, jak i New X-Men podczas Messiah CompleX. Pewno dlatego łatwo było mi się zdecydować na ten cover. Dlatego, i ponieważ widok Jamesona bujającego się na pajęczej nici jest po prostu bezcenny.
Zgadzasz się z opiniami, a może wręcz przeciwnie? Skomentuj na forum, w temacie New Spoilerownia - 2011.09.28
Redaktor naczelny: Sc0agar4k | Korekta: Sc0agar4k | Redaktor techniczny: Sc0agar4k |