Avalon
» Publicystyka
» Artykuł
Recenzja komiksu - Avengers: Czas się kończy, tom 3
W wielkiej historii, którą Jonathan Hickman pisał latami, „Czas się kończy” jest ostatecznym podbiciem stawek, zaognieniem i rozwiązaniem tlących się od dawna konfliktów, a także ostatecznym rozstawieniem pionków na planszy przed wielkim finałem w postaci „Tajnych wojen”.
Niestety, „Czas się kończy” ma cztery tomy – a ten album wyraźnie cierpi na syndrom przedostatniego odcinka. Akcja zwalnia, padają odpowiedzi, akcja zwalnia jeszcze trochę, następuje ostateczne przegrupowanie… a akcja zwalnia jeszcze bardziej.
Ale i tak czytelnik trochę z tej lektury wyciągnie.
W zasadzie można ten album podzielić na zeszyty, które prowadzą akcję i zeszyty, które rozstawiają pionki. W tych pierwszych dostajemy – wreszcie – przegrupowanie Avengers i dojście do jako-takiego porozumienia między Steve’em Rogersem i Iluminatami oraz finał długiej rywalizacji Namora i Black Panthera.
...i to właściwie tyle. Reszta komiksu to rozstawianie pionków. Oczywiście, wymienione wyżej wydarzenia są kulminacją długich wątków, które napędzały większość wydarzeń. Są ważne i satysfakcjonujące. Ale to nie zmienia tego, że ponad połowa tego komiksu to ekspozycja, wprowadzanie nowych graczy (nowych graczy – w przedostatnim tomie tak długiej historii!) i rozmieszczanie pionków na szachownicy przed wielkim finałem. Najbardziej przeładowany ekspozycją jest zeszyt, w którym Hank Pym od pierwszej do ostatniej strony stoi i mówi, co widział. A widział imponujące rzeczy, Dalibor Talajić rysuje bardzo ładne kosmiczne panoramy – ale to nie jest historia, to zbiór pocztówek z opisami, fabularny odpowiednik prezentacji w PowerPoincie.
To, że Hickmanowi zdarza się pisać ciągi wykresów i schematów zamiast fabuł nie jest niczym nowym – ale „New Avengers” było napędzane osobistym konfliktem Namora i T’Challi, pomimo kosmicznej skali zagrożenia były tam wątki osobiste. „Avengers” było pod tym względem słabsze – plejada bohaterów rzadko kiedy przejawiała jakieś indywidualne cechy – ale i tak czytając tę ogromną historię jeszcze ani razu nie miałem poczucia, żeby akcja do tego stopnia stanęła w miejscu i zamieniła się w suchy wykład.
Poza Talajiciem rysunki w tym albumie wyszły spod ręki Keva Walkera, Stefano Caselliego i Mike’a Deodato – samych dobrych rysowników. Realistyczny styl Deodato nie bardzo tu pasuje – pozostali trzej rysują bardziej, jak by to ująć, tradycyjnie komiksowo, upraszczając i nieco kreskówkowo przerysowując sylwetki i mimikę bohaterów. Na szczęście to, że Frank Martin kolorował wszystkie zeszyty wchodzące w skład albumu, pomaga nieco ujednolicić warstwę wizualną.
Reasumując – ten album jest ciszą przed burzą. Burza będzie ogromna, ale ta cisza nie do końca skutecznie buduje napięcie, bo – nie ukrywajmy – trochę przynudza.
Ocena 3/5
Krzysiek „Krzycer” Ceran
Avengers: Czas się kończy, Tom 3
scenariusz: Jonathan Hickman
rysunki: Stefano Caselli, Kev Walker, Mike Deodato i Dalibor Talajić
kolory: Frank Martin
zawiera: Avengers vol. 5 #40-42 i New Avengers #29-30
cena: 39,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za egzemplarz do recenzji.
Sprawdź także:
