Avalon
» Publicystyka
» Artykuł
World Tour Project - Przystanek Dwudziesty Drugi: Forbidden Planet Liverpool
Gdy już odwiedzicie stadion Anfield, miejsca, w których gościli młodzi Beatlesi lub dziesiątki innych atrakcji w Liverpoolu, możecie też zajrzeć do jednego ze sklepów komiksowych w mieście. Na początek – przedstawiciel jednej z największych sieci comic shopów.
Miasto: Liverpool (Wielka Brytania)
Sklep: Forbidden Planet
Dojazd: Liverpoolski Forbidden Planet znajduje się przy 92 Bold Street, rzut beretem od stacji kolejowej Liverpool Central i dwa rzuty beretem od stacji Liverpool Lime Street. Kwadrans spacerkiem dzieli też sklep od stacji autobusowej Liverpool ONE. Jeśli się zgubicie, zawsze możecie spytać o "Bombed-Out Church" i od niego kierować się na Bold Street.
Sklep i jego zaopatrzenie: Nazwanie jakiegokolwiek sklepu tej sieci "comic shopem" jest nieco mylące – są to sklepy "ogólnogeekowe". Obok kilku półek nowych komiksów i wydań zbiorczych znajdą się też mangi, książki, planszówki i mnóstwo, MNÓSTWO gadżetów i zabawek, od breloczków, przez najróżniejszej wielkości figurki, koszulki czy zestawy LEGO, po popiersia i wszelkiej maści repliki. Do wyboru, do koloru, choć przyznam szczerze, że mogliby więcej miejsca poświęcić na MOJE hobby.
Istnieje też jeszcze jedna istotna różnica między tym sklepem a omawianym w zeszłym tygodniu Chester Comic Co. - wszystkie "stare" komiksy (choć, jak zgaduję, ich wiek liczony jest w miesiącach, nie latach), których nie udało się sprzedać, wracają do centrali w Londynie.
Sprzedawcy: Kolejna różnica: sklep jest większy, znajduje się w większym sklepie i celuje w szerszą publikę, niż CCC, dlatego też odwiedzających jest więcej – a to wiąże się z większą załogą. Zamieniłem z nimi kilka słów i zdają się mieć pojęcie, o czym mówią.

Podsumowanie: Pierwsza wizyta w tego typu sklepie ogólnogeekowym budzi uczucia, które zwykle można odczuć jedynie na konwentach i choćby dlatego warto zajrzeć do Forbidden Planet. Ograniczona przestrzeń jednak, w połączeniu z próbą wyciągnięcia ręki do jak największego targetu sprawia, że tak naprawdę sklep nie oferuje niczego godnego zapamiętania – wykorzystując angielski idiom, "jack of all trades, master of none".
7/10
S_O